Spotkanie z aktorem Krzysztofem Grabowskim w Domu Sąsiedzkim na Osieku

Napisano dnia: 2 styczeń, 2019
Sobotnie popołudnie w Domu Sąsiedzkim na Osieku przy ulicy Stajennej 3 upłynęło pod znakiem opowieści, związanych z filmem i pracą aktorską. Wszystko za sprawą spotkania ze specjalnym gościem, Krzysztofem Grabowskim. Aktorem teatralnym i filmowym, grającym między innymi w "Koronie królów", telenoweli historycznej realizowanej przez Telewizję Polską.   Aktor barwnie opowiadał o swojej pracy różnych sytuacjach, zdradzając przy tym kulisy pracy na planie, zarówno "Korony królów" jak i innych seriali i filmów, w których miał okazję grać. Jedną z rzeczy wyjawionych przez naszego gościa były miejsca kręcenia poszczególnych scen filmu, np. sceny w lasach kręcone były w okolicznych lasach pod Warszawą. Sporo scen w telenoweli, jak i w innych filmach, czy serialach, kręconych jest w specjalnie przygotowanych halach produkcyjnych na Woronicza, gdzie są urządzone mieszkania głównych bohaterów.   Pan Krzysztof mocno podkreślał, że w pracy aktora ogromne znaczenie ma czas i szybkość reakcji, a także czasami przypadek. Opowiadał jak na jednym z castingów czekał na swoją kolej i jedząc hamburgera zdarzyło się tak, że nastała jego kolej, poprosił o chwilę czasu, by dokończyć kanapkę i to właśnie wystarczyło, bo reżyser właśnie taką postać miał w głowie i znalazł ją w naszym gościu. Poznaliśmy też pokrótce, jak wyglądają dni pracy w teatrze, a wracając do "Korony królów" pan Krzysztof opowiadał też o jeździe konnej śmiejąc się, że on to uwielbia, a teraz jeszcze mu za to płacą, dodał też, że nieraz musi idealnie, w określonym miejscu konia zatrzymać, a prób nie ma wiele, by wszystko wyszło idealnie. Wspomniał też, że sceny walk odgrywane są przez kaskaderów, co nie jest wielkim zaskoczeniem. Jedną z ciekawostek było to, że sceny do filmu nie są nagrywane po kolei, a czasem na wyrywki i podzielone wszystko jest na tak zwane transze odcinkowe i ujęcia nagrywa się całymi grupami np. w lasach, czy pociągu, czy w pokojach. Było sporo anegdot, humoru i barwnych opowieści, słowem - nie można było się nudzić tego popołudnia.

Andrzej Kwiatkowski